czwartek, 5 stycznia 2017

Keatywna - Panikara - Dlaczego??

Skąd pomysł na Kreatywną Panikarę??

KREATYWNA, a przynajmniej tak mi się wydaje, bo mam głowę pełną pomysłów i bardzo lubię je realizować, gdy tylko czas mi na to pozwala. Pomysłów na co? Na wszelkiego rodzaju rękodzielnicze prace. Gorący okres zawsze przed Świętami, bo wtedy atmosfera najbardziej sprzyja takim robótkom. Kartki, choinki, ozdoby, stroiki, zawieszki, magnesy, plakaty, grafiki i wymieniać można w nieskończoność... :) 

PANIKARA, bo niestety do niektórych spraw ciężko mi nabrać dystansu. W szczególności jeżeli chodzi o zdrowie, a ostatnio to jeżeli chodzi o moje Maleństwo.
Człowiek jest tym zdrowszy im mniej wie - święta prawda.
Niewiedza zatem w przypadku PANIKAR jest zbawienna - im więcej PANIKARA wie, tym gorzej się z nią pracuje. Tak się składa, że wybrałam takie a nie inne kierunki kształcenia, że o człowieku, chorobach, metodach leczenia (a w szczególności farmakoterapii), wiem bardzo dużo i to mnie czasem zabija. Wiem, że nie jestem jedyną PANIKARĄ na świecie i to w szczególności z myślą o INNYCH ta strona powstała. Powstała po to, żeby poprzez moje przeżycia, doświadczenia, ale i wiedzę WAS trochę uspokoić, wprowadzić w niektóre sprawy "od kuchni", żeby łatwiej Wam było przez podobne sytuacje przebrnąć... Człowiek zazwyczaj uczy się dopiero na swoich błędach, choć inni przed nim popełniali takie same. Czerpcie zatem z moich pozytywnych i negatywnych doświadczeń, żeby Wam w życiu było łatwiej i przyjemniej :)

MAMA - tu chyba nic nie trzeba tłumaczyć?
Gdyby ktoś kilka lat temu powiedział mi, że będę miała dziecko, i urodzę je (o zgrozo!) siłami natury!! postukałabym się po głowie... Ja??? "Wieczny student" z zamiłowania do wiedzy w dodatku taka PANIKARA, że drugiej takiej na świecie nie znajdziecie. I żeby nie było - moje dziecko nie było "wpadką", poczęte zostało w pełnej świadomości. Może jedynie trochę się przeliczyłam z czasem jaki myślałam, że będziemy musieli poświęcić na staranie się... Tyle ogólnie rzecz biorąc zdrowych par wokoło stara się miesiącami, nawet latami, to my (przy moich odwiecznych ginekologicznych przebojach) też pewnie trochę poczekamy - takie było moje przekonanie. Jakież zatem było moje zdziwienie kiedy po jednym dosłownie razie, takim na pełnym luzie dzień po terminie spodziewanej miesiączki, zobaczyłam na teście ciążowym dwie kreseczki? Ta druga była tak delikatna, że byłam skłonna pomyśleć, że to jakiś zdefektowany test. Tak się złożyło, że popołudniu tegoż samego dnia miałam wizytę u ginekologa i podczas rutynowego USG znaleźliśmy na monitorze 1,7mm "COŚ", co dziś jest moim małym Skarbem   Do dziś nie wiem jak przeżyłam te 9 miesięcy a później poród siłami natury... Pierwsza PANIKARA RP... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz