poniedziałek, 26 czerwca 2017

Mamy sposób na ząbkowanie!

Zacznę od małego usprawiedliwienia i myślę, że każda mama, która to przeszła mnie zrozumie...

Nie było mnie z wami dłuższy czas, ale nie bez powodu. W życiu każdej świeżo upieczonej Mamusi przychodzi taki moment, kiedy podświadomie czuje, że jej maluchowi coś dolega. Niemowlę staje się marudne, nie chce jeść, ślini się nadmiernie, wszystko wkłada do buzi, czasem nawet ma biegunkę czy podwyższoną temperaturę ciała.

Należy wtedy najpierw wykluczyć powszechne u maluszków zakażenie układu moczowego, poprzez wykonanie badania moczu, a następnie przyjrzeć się dziąsełkom, najprawdopodobniej zaczęło się bowiem ZĄBKOWANIE!

Dopiero co skończyły się kolki, zaczynacie przesypiać w spokoju całe noce, rytm waszego dnia się coraz bardziej stabilizuje a tu BACH! Następna bomba!

To właśnie powód mojej dłuższej nieobecności. Dzisiaj zatem kilka słów o naszej walce z wychodzącymi zębami.

Pierwsze dwa ząbki - dwie dolne jedynki - nie dały nam aż tak w kość. Trochę marudzenia, ze dwa razy podwyższona temperaturka i dwa ząbki ujrzały światło dzienne.

Myślałam, że tak będzie ze wszystkimi a tu kolejna niespodzianka. Przyszedł czas na górne jedynki i zaczęła się zabawa.

Ale od początku. Co może zwiastować nadchodzące ząbki??

Wzmożone wydzielanie śliny. Dziecko może zacząć się ślinić już około drugiego tygodnia życia - to jednak jeszcze nie zęby. Wtedy dopiero zaczynają tak na prawdę pracować ślinianki. Nadmiernego ślinienia, które jest związane z wychodzącymi zębami na pewno nie przegapicie. Ślina będzie ciekła z buźki wręcz strumieniami ;)

Wysypka na brodzie a nawet na całej buzi - to właśnie związane jest z obfitym ślinieniem się. Ślina spływająca ciągle w jednym miejscu może podrażnić skórę i spowodować pojawienie się wysypki. Żeby temu zapobiec wycieraj w ciągu dnia delikatnie buźkę dziecka.

Kaszel - kolejna rzecz, która może być wywołana przez nadmiar śliny. Malutkie dziecko nie potrafi jeszcze szybko i często przełykać śliny, więc jeśli ma jej zbyt dużo, po prostu czasem sobie z nią nie radzi. Kaszel przy ząbkowaniu nie jest niczym złym, o ile nie towarzyszą mu żadne objawy przeziębienia, grypy bądź uczulenia.

Gryzienie - dosłownie wszystkiego i wszystkich. Nacisk na dziąsełka łagodzi odczuwanie bólu.

Rozdrażnienie - kiedy mały ząbek zbliża się do powierzchni dziąsła ból praktycznie nie ustaje. Każdy kto cierpi na przewlekłe bóle ma praw być niespokojny i rozdrażniony - dziecko przede wszystkim - ono jeszcze nie rozumie dlaczego je boli...  Niektóre dzieci pocierpią kilka dni lub nawet godzin i zobaczymy mały biały ząbek, inne z kolei mogą się męczyć nawet kilka tygodni (a rodzice razem z nimi).

Utrata apetytu - mogą przytrafić się kłopoty ze ssaniem piersi czy butelki. Maluch, który przyjmuje już pokarmy stałe może też stracić na nie na jakiś czas ochotę, być może drażni go łyżeczka. Nie ma czym się martwić, gdy ząbek się pojawi wróci też apetyt ;)

Biegunka - i to jest lekko kwestia sporna. Tylko niektórzy lekarze się z tą teorią zgadzają. Duża ilość połykanej śliny może rozluźnić stolec. Inni lekarze nie widzą związku i obawiają się, że rozpowszechnianie tej teorii może doprowadzić do tego, że matki przeoczą istotne sygnały kłopotów żołądkowych, wszystko przypisując ząbkowaniu. Jeżeli dziecko zrobi jedną luźną kupkę raz na jakiś czas przy ząbkowaniu, wszystko jest w porządku. Jeżeli zaś biegunka trwać będzie kilka wypróżnień z rzędu radzę skontaktować się z lekarzem.

Podwyższona temperatura ciała - w tym wypadku pediatrzy również niezbyt chętnie powiązują gorączkę z ząbkowaniem. Światowi eksperci gorączkę występującą podczas ząbkowania uważają za zwykły zbieg okoliczności. Lekko podwyższona temperatura może czasami towarzyszyć zapalonym dziąsłom, z których wybijają się zęby. Skontaktuj się koniecznie z lekarzem, jeżeli gorączka u twojego malucha trwa dłużej niż trzy dni.
Niespokojny sen - niestety podczas ząbkowania maluszek, który przesypiał już całe noce może zacząć budzić się nawet kilka razy. Warto spróbować poczekać aż malec uspokoi się sam i znów zaśnie - żeby nie utrwalić mu nowego "nocnego rytuału". Staraj się nie karmić w nocy, jeżeli już tego nie robiłaś. U nas nie zawsze udawało się uspokoić bez ingerencji. Jeszcze kilka dni temu pół nocy spędziłam z Zuzką na brzuchu - tylko tak udawało mi się ją uspokoić. Przy każdej próbie odłożenia, nawet obok mnie, wpadała w przeraźliwy płacz. Efekt mojego nocnego poświęcenia zobaczyłam rano - przebiła nam się pierwsza górna jedynka! :)

Krwiaki dziąseł - czasem wybijający się ząb uszkadza naczynia pod skórą dziąseł i tworzy się krwiaczek. Nie powinien on nas niepokoić. Można stosować zimne gryzaki, żeby krwiak szybciej się chłonął.

Pociąganie uszka lub pocieranie policzka - ból zębów często przenosi się wzdłuż nerwów i dociera do uszu lub policzków, zwłaszcza kiedy wyrzynają się zęby trzonowe. Dlatego właśnie niektóre ząbkujące dzieci pociągają się za uszka lub pocierają policzki. Niestety takie zachowanie można przypisać ząbkowaniu a przeoczyć przy okazji na przykład zapalenie ucha. Dlatego przy zbyt częstym nerwowym pociąganiu za uszko dobrze było by skonsultować się z lekarzem.

Jak radzić sobie z bólem u ząbkującego niemowlaka??
Sposobów jest chyba tyle ile babć na świecie... Niestety każda wie lepiej - i będzie upierała się przy swoim bez względu na to czy jej sposób zadziała czy też nie. Ze swojego już doświadczenia, ze zbiorów babci i prababci, z literatury i trochę z internetu powstała lista patentów na ból u ząbkującego szkraba.

1. PARACETAMOL moim zdaniem najlepiej w kroplach, bo mają wyższe stężenie substancji czynnej i po prostu trzeba ich mniej podać na kg masy ciała dziecka. Jak to lekarstwa specyfiki na gorączkę smak mają przeważnie gorzki, więc im mniej dziecko musi przełknąć tym lepiej dla nas ;)

2. VIBURCOL - czopki, które u nas idealnie sprawdziły się w czasie kolek, teraz również zdają egzamin. Szerzej opisane w poście o sposobach na kolki :) kliknij tutaj

3. ZAMROŻONY GRYZAK WODNY - tak, nie pomyliłam się - zamrożony. Kiedy wkładałam gryzak tylko do lodówki robił się ciepły zanim zdążyłam dojść  nim z kuchni do pokoju. Oczywiście nie podaję Zuzi gryzaka bezpośrednio z zamrażarki, tylko najpierw ogrzewam go w rękach, żeby nie przykleił jej się do dziąsełek z powodu zbyt wysokiej różnicy temperatur. Działa rewelacyjnie - dziecko zajęte na dłuższą chwilę - no i co najważniejsze nie płacze z bólu. Ulgę w bólu przynosi nie tylko zimno, ale też sam ucisk na dziąsła, dlatego ząbkujący maluch obgryza dosłownie wszystko.
4. POCIERANIE DZIĄSEŁ - wielu dzieciom ulgę przynosi pocieranie dziąseł. Niektóre  dzieci na początku protestują, ale kiedy poczują, że ten masaż koi ich ból, zadowolone się poddają. My masujemy się silikonową szczoteczką na palec z żelem przeciwbólowym.
5. ŻEL PRZECIWBÓLOWY - w mojej ocenie składu najlepiej wypada DENTINOX i to właśnie jego używamy, bez wypróbowywania innych. To żel o potrójnym działaniu. Zawiera w swoim składzie substancje: przeciwbólową (Lidocaini hydrochloridum), przeciwzapalną (Chamomillae tinctura ) i rozmiękczającą dziąsła (Macrogoli aether laurilicum ). Smarować można kilka razy dziennie ilością objętościowo odpowiadającą ziarenku grochu.


teraz coś z czym nie do końca się osobiście zgadzam, ale w mądrych książkach wyczytałam ;)

6. COŚ ZIMNEGO DO PICIA - na przykład woda z kostkami lodu

7. COŚ ZIMNEGO DO JEDZENIA -  na przykład mocno schłodzone przetarte jabłko

nie wiem jak to jest rzeczywiście, ale moim zdaniem podawanie niemowlakowi w upalny dzień llodowatego napoju może skończyć się zapaleniem gardła. Z tych sposobów zatem nie korzystamy.

8. SKÓRKA OD CHLEBA - działa w sumie na zasadzie gryzaka - jak dla mnie niezbyt bezpieczna, dziecko może się odgryzionym kawałkiem skórki udławić, gdyż nie wie jeszcze, że zanim się ją połknie trzeba najpierw rozmiękczyć śliną i pogryźć. Jednak kiedy już będzie umiało coś niecoś samo zjeść jest jak najbardziej wskazana - oczywiście pod stałym nadzorem osoby dorosłej.
9. ZIOŁOWE NAPARY - osobiście nie jestem zwolennikiem podawania dzieciom ziół - one na prawdę mogą zaszkodzić zamiast pomóc. Wiele razy w swojej praktyce zawodowej słyszałam opinie: "To tylko zioła, przecież one nie działają",  "Zioła to są jak placebo" i tym podobne. Nie, to nie tylko zioła TO AŻ ZIOŁA!!! Potrafią zawierać w sobie na prawdę silnie działające substancje. Owszem - nie zadziałają po jednej czy dwóch szklankach, ale kiedy organizm wysyci się ich związkami zaczyna się ich działanie. A że dzieci nie mają jeszcze tak rozwiniętego metabolizmu jak dorośli, substancje zawarte w ziołach nawet  małych ilościach mogą im zaszkodzić. Tu od razu napiszę, że nie odstraszam tu od stosowania rumianku czy koperku. Bo te, oczywiście zakupione z certyfikatem dopuszczającym ich stosowanie u dzieci, można podawać już po 7 dniu życia maluszka - sama wypróbowałam ;)

P.S. Gratulacje! Dobrnęłaś do końca!

Jeżeli uważasz, że post był godny poświęcenia chwili i przeczytania go, lub co lepsza, w czymś Ci pomógł, zostaw po sobie jakiś ślad - będę wiedziała, że to co robię ma sens, że jest dla kogo pisać :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz