Odprowadzam grzecznie ciężkie pieniądze od comiesięcznego wynagrodzenia?
Odprowadzam.
dentysta prywatnie - płacę
ginekolog prywatnie - płacę
okulista prywatnie - płacę
laryngolog kiedyś tam mi się zdarzył - prywatnie
jakieś medykamenty - przeważnie pełnopłatne
jedyne co mam z tego mojego tzw. ”ubezpieczenia” to chyba lekarz POZu raz na chiński rok .
a tu jakiś czas temu odezwał się mój kręgosłup (dyskopatia)
i tak jakoś - nie powiem, że bez znajomości, dostałam się do lekarza ortopedy z NFZ !!
Pan Doktor nie miał tyle czasu co prywatnie, no ale coś tam zbadał, pogadał, pooglądał i wypisał skierowanie na zabiegi (w sumie 40 ! po 10 TENS, Sollux, Laser, Ultradźwięki) i to też refundowane !
huurraaaa !
radość moja nie trwała jednak długo...
Udałam się w miejsce przyjmowania zapisów i jakież było moje zdziwienie, gdy nawet miła Pani w okienku podała mi termin:
uwaga uwaga ! 17 MARZEC!!
halo ! mamy listopad !
ha ! do marca to ja przypuszczam, że zapomnę już sto razy o tym, że mnie kręgosłup bolał... o ! albo znowu mnie zacznie boleć - zapisałam się więc na wszelki wypadek.
No i wróciłam do miejsca, które nie ma podpisanej umowy z NFZ na zabiegi, ale wykonuje je odpłatnie - czas oczekiwania kilka dni.
rachunek na dziś = 10x5 + 10x7 + 2(10x6) = 240 zł + trzy czwarte zmarnowanego dnia
P.S. Mój K. już trzeci rok czeka na zabieg prostowania przegrody nosowej na NFZ…
To nie jest zabieg ratujący życie, więc możemy poczekać, ale co z ludźmi, którzy kilka lat muszą czekać na poważne zabiegi naprawdę ratujące życie??
Odprowadzam grzecznie ciężkie pieniądze od comiesięcznego wynagrodzenia?
Odprowadzam.
dentysta prywatnie - płacę
ginekolog prywatnie - płacę
okulista prywatnie - płacę
laryngolog kiedyś tam mi się zdarzył - prywatnie
jakieś medykamenty - przeważnie pełnopłatne
jedyne co mam z tego mojego tzw. ”ubezpieczenia” to chyba lekarz POZu raz na chiński rok .
a tu jakiś czas temu odezwał się mój kręgosłup (dyskopatia)
i tak jakoś - nie powiem, że bez znajomości, dostałam się do lekarza ortopedy z NFZ !!
Pan Doktor nie miał tyle czasu co prywatnie, no ale coś tam zbadał, pogadał, pooglądał i wypisał skierowanie na zabiegi (w sumie 40 ! po 10 TENS, Sollux, Laser, Ultradźwięki) i to też refundowane !
huurraaaa !
radość moja nie trwała długo. Udałam się w miejsce przyjmowania zapisów i jakież było moje zdziwienie, gdy nawet miła Pani w okienku podała mi termin:
uwaga uwaga ! 17 MARZEC!!
halo ! mamy listopad !
ha ! do marca to ja przypuszczam, że zapomnę już sto razy o tym, że mnie kręgosłup bolał... o ! albo znowu mnie zacznie boleć - zapisałam się więc na wszelki wypadek.
No i wróciłam do miejsca, które nie ma podpisanej umowy z NFZ na zabiegi, ale wykonuje je odpłatnie - czas oczekiwania kilka dni.
rachunek na dziś = 10x5 + 10x7 + 2(10x6) = 240 zł + trzy czwarte zmarnowanego dnia
P.S. Mój K. już trzeci rok czeka na zabieg prostowania przegrody nosowej na NFZ…
To nie jest zabieg ratujący życie, więc możemy poczekać, ale co z ludźmi, którzy kilka lat muszą czekać na poważne zabiegi naprawdę ratujące życie??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz