czwartek, 26 stycznia 2017

czekać na zabieg z NFZ? czy lepiej od razu wybierać trumnę?



Odprowadzam grzecznie ciężkie pieniądze od comiesięcznego wynagrodzenia? Odprowadzam.
dentysta prywatnie - płacę
ginekolog prywatnie - płacę
okulista prywatnie - płacę
laryngolog kiedyś tam mi się zdarzył - prywatnie
jakieś medykamenty - przeważnie pełnopłatne




jedyne co mam z tego mojego tzw. ”ubezpieczenia” to chyba lekarz POZu raz na chiński rok .

a tu jakiś czas temu odezwał się mój kręgosłup (dyskopatia)
i tak jakoś - nie powiem, że bez znajomości, dostałam się do lekarza ortopedy z NFZ !!
Pan Doktor nie miał tyle czasu co prywatnie, no ale coś tam zbadał, pogadał, pooglądał i wypisał skierowanie na zabiegi (w sumie 40 ! po 10 TENS, Sollux, Laser, Ultradźwięki) i to też refundowane !
huurraaaa !
radość moja nie trwała jednak długo...

Udałam się w miejsce przyjmowania zapisów i jakież było moje zdziwienie, gdy nawet miła Pani w okienku podała mi termin:
uwaga uwaga !    17  MARZEC!!
halo ! mamy listopad !

ha ! do marca to ja przypuszczam, że zapomnę już sto razy o tym, że mnie kręgosłup bolał... o ! albo znowu mnie zacznie boleć - zapisałam się więc na wszelki wypadek.

No i wróciłam do miejsca, które nie ma podpisanej umowy z NFZ na zabiegi, ale wykonuje je odpłatnie - czas oczekiwania kilka dni.

rachunek na dziś = 10x5 + 10x7 + 2(10x6) = 240 zł + trzy czwarte zmarnowanego dnia


P.S. Mój K. już trzeci rok czeka na zabieg prostowania przegrody nosowej na NFZ…
To nie jest zabieg ratujący życie, więc możemy poczekać, ale co z ludźmi, którzy kilka lat muszą czekać na poważne zabiegi naprawdę ratujące życie??

A Wy czekacie na wizyty z NFZ? Czy też chcąc nie chcąc płacicie prywatnie…?



Odprowadzam grzecznie ciężkie pieniądze od comiesięcznego wynagrodzenia? Odprowadzam.
dentysta prywatnie - płacę
ginekolog prywatnie - płacę
okulista prywatnie - płacę
laryngolog kiedyś tam mi się zdarzył - prywatnie
jakieś medykamenty - przeważnie pełnopłatne


jedyne co mam z tego mojego tzw. ”ubezpieczenia” to chyba lekarz POZu raz na chiński rok .

a tu jakiś czas temu odezwał się mój kręgosłup (dyskopatia)
i tak jakoś - nie powiem, że bez znajomości, dostałam się do lekarza ortopedy z NFZ !!
Pan Doktor nie miał tyle czasu co prywatnie, no ale coś tam zbadał, pogadał, pooglądał i wypisał skierowanie na zabiegi (w sumie 40 ! po 10 TENS, Sollux, Laser, Ultradźwięki) i to też refundowane !
huurraaaa !
radość moja nie trwała długo. Udałam się w miejsce przyjmowania zapisów i jakież było moje zdziwienie, gdy nawet miła Pani w okienku podała mi termin:

uwaga uwaga !    17  MARZEC!!
halo ! mamy listopad !

ha ! do marca to ja przypuszczam, że zapomnę już sto razy o tym, że mnie kręgosłup bolał... o ! albo znowu mnie zacznie boleć - zapisałam się więc na wszelki wypadek.

No i wróciłam do miejsca, które nie ma podpisanej umowy z NFZ na zabiegi, ale wykonuje je odpłatnie - czas oczekiwania kilka dni.

rachunek na dziś = 10x5 + 10x7 + 2(10x6) = 240 zł + trzy czwarte zmarnowanego dnia


P.S. Mój K. już trzeci rok czeka na zabieg prostowania przegrody nosowej na NFZ…
To nie jest zabieg ratujący życie, więc możemy poczekać, ale co z ludźmi, którzy kilka lat muszą czekać na poważne zabiegi naprawdę ratujące życie??

A Wy czekacie na wizyty z NFZ? Czy też chcąc nie chcąc płacicie prywatnie…?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz