wtorek, 7 lutego 2017

Mój patent na przespane noce - rytm dnia Maluszka



 

Jak udało mi się sprawić, że moje dziecko mając skończone niecałe osiem tygodni przespało całą noc? Nakarmiona o 21.45 obudziła się o 6 rano?! Niesamowite?! A jednak! (Tak! Właśnie zdradziłam Wam, że mam córeczkę ;) a za chwilę powiem Wam jak ma na imię :) ) Konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja, plus morze cierpliwości, spokoju i opanowania. I to od samego początku.


Niemowlę potrzebuje wielomiesięcznych, regularnych ćwiczeń tych samych sekwencji czynności, żeby nauczyć się świata. Powtarzalność zabiegów bardzo ułatwia mu zrozumienie i przystosowanie się do otoczenia. Dlatego właśnie każdy dzień Twojego dziecka, od samego początku, powinien być przewidywalny, rutynowy i stabilny. Maleństwo wytwarza wtedy sobie swoje wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa, czuje się spokojniejsze i jest bardziej radosne.

Bardzo potrzebne i przydatne w tej walce są nasze codzienne rytuały. Każdy może stworzyć swoje, jednak niektóre sprawdzą się idealnie w każdym przypadku.

Przedstawiam Wam zatem nasze „Zuziowe” rytuały

- Wstajemy rano, odsłaniamy okna, ubieramy się w ciuszki na dzień. Dom zaczyna żyć – wszyscy rozmawiają ze sobą pełnym  głosem, włączamy radio czy telewizor – to nasze poranne rytuały.

- karmimy się o stałych porach – 8.00, 11.00, 14.00, 17.00 i 20.00. Oczywiście nie było tak od początku – zaczynałyśmy od około 20. karmień na dobę :P Naprawdę nie wiem jak przeżyłam ten czas – ok wiem, gdyby nie mój jedyny w swoim rodzaju K. i moja Mama byłoby strasznie.

- karmimy się zawsze w tym samym miejscu. Przed karmieniem zmieniamy pieluszkę i zakładamy śliniaczek – i tu zaczyna się szaleństwo – mała ma jakiś „streso – kaszel” kiedy tylko zakładam jej śliniak – wie, że zaraz będzie jedzonko i nie może się doczekać ;)

- codzienna kąpiel o tej samej porze 19.30. Czy mi się chce, czy nie, czasem tylko tak szybciutko symbolicznie zanurzam małą w wanience, no ale musi być. Maleństwo musi wiedzieć, że teraz nadchodzi noc i idziemy spać. Na początku strasznie ciężko było z tą stałą porą. Raz kąpałam o 17.00 a raz o 21.00, no ale o rezygnacji nie było mowy. Nie raz, nie dwa trzeba było małą wyrwać ze snu, nie obyło się też bez strasznych krzyków. Z perspektywy czasu widzę jednak, że to była najlepsza decyzja, bo są tego świetne efekty.

- po kąpieli ubieramy się w piżdżamkę, w miejscu gdzie zawsze karmimy wyłączamy główne światło, zostawiamy tylko lampkę i teraz zaczyna się „domowy tryb noc” – czyli nie gra radio, telewizor jeśli jest włączony to cichutko, rozmawiamy ze sobą półgłosem – Mała musi się wyciszyć przed snem

- po ułożeniu Malutkiej do snu Mama daje buzi w czółko i robi krzyżyk na dobranoc :)
 
W łóżeczku Zuzia przebywa tylko w nocy. Dnie spędza w wózku, na kanapie (która od jej urodzenia jest praktycznie ciągle rozłożona), na rękach u wszystkich wokoło, a czasem w leżaczku-bujaczku.

Te wszystkie nasze rytuały wypracowują nam fajny składny rytm dnia, cały czas ćwiczymy, ale jest już naprawdę dobrze J Na początek nigdy nie jest za wcześnie, im wcześniej zaczniecie wprowadzać rytuały tym prędzej będziecie się cieszyć z przespanych nocy! Nie zniechęcajcie się! Trzymam kciuki!


P.S. Jeżeli uważasz, że post był godny poświęcenia chwili i przeczytania go, lub co lepsza, w czymś Ci pomógł, zostaw po sobie jakiś ślad - będzie mi bardzo miło :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz