I myjcie swoje łapy jeśli macie zamiar go w ogóle dotknąć!!!
Jak grzecznie zwrócić uwagę i wyegzekwować swoją prośbę? Bo to, że poprosicie o umycie rąk gościa, to wam tego jeszcze nie gwarantuje... Sama nie zawsze mam na tyle siły i odwagi, żeby zwrócić uwagę, ale z tym walczę. A to przecież chodzi o bezpieczeństwo mojego Maluszka! Nic nie powinno być ważniejsze! Najlepiej zatem zaraz po przyjęciu gości do domu wskazać im gdzie znajduje się łazienka. Gorzej jeśli ktoś nie jest u nas pierwszy raz i dobrze położenie naszej łazienki zna ;).
Temat bardzo drażliwy. Jedni zrozumieją inni stwierdzą, że
matka wariatka ma przestać panikować, bo dziecko musi się uodparniać. Owszem,
musi, ale niekoniecznie w taki sposób. Chyba każda z nas, Matek, była w
sytuacji kiedy to przychodzi do nas ktoś w odwiedziny i prosto z ulicy wpycha
ręce do wózka i do naszego maleństwa (przyszłe Mamy pocieszę, że na pewno ich taka
sytuacja nie ominie :P). I co wtedy?
Rączki małego dziecka na pewnym etapie jego rozwoju chcą
wszystkiego dotykać i kiedy ktoś pojawi się na horyzoncie od razu się w jego
stronę wyciągają. Wiem, że ciężko się oprzeć żeby ich nie dotknąć, przecież są
takie malutkie i słodziutkie, wprost do zacałowania. Te małe, słodkie rączki za
chwilę prawdopodobnie trafią do buzi malca, tak jak ok. 3-4 miesiąca życia
wszystko, co do tych małych rączek
trafi. Może to już nawet być objaw wczesnego ząbkowania, przeważnie jednak
jest to po prostu prawidłowy rozwój, dziecko zauważa, że można coś co się uda złapać włożyć do buźki.
W jeszcze gorszej sytuacji znajdujemy się, jeśli to my kogoś
z bobaskiem odwiedzamy. Jak powiedzieć domownikom, by przed rozpoczęciem
obsypywania Maleństwa czułościami najpierw umyli ręce? Można dowiedzieć się, że
w domu ręce się nie brudzą. A g…o! prawda! Ile groźnych dla małego dziecka
bakterii znajduje się na przykład na klamkach? Kto myje ręce za każdym razem
kiedy ich w domu dotyka?? Zdarza się, że ktoś nie widzi potrzeby umycia rąk
nawet po skorzystaniu z toalety, bo przecież się nie ubrudził… Naprawdę spotkałam
się już z taką sytuacją! Pozostawię to bez komentarza…
Chwilę wcześniej ktoś mógł akurat zostać naszymi
odwiedzinami oderwany od przygotowywania obiadu. Nie wiem robił na przykład
kotlety mielone z SUROWEGO MIĘSA!! I tak nasz dzwonek do drzwi oderwał go od
zajęć, wytarł szybko ręce w ręcznik i biegnie nam otworzyć, w drzwiach widzi
nasze maleństwo i prosto z łapami! No i nasz maluch otrzymuje w prezencie na
przykład bakterie Salmonella, Listeria czy Escherichia coli.
Nie chcę tu straszyć, ale one mogą być dla takiego malucha ŚMIERTELNIE
NIEBEZPIECZNE! Naprawdę! Ok, taka osoba może czasem być nie w pełni świadoma
tego, jak wielkie niebezpieczeństwo może sprowadzić na naszego malucha, dlatego
też uświadomiona przez nas, powinna naszą prośbę spełnić.
A jak to jest w rzeczywistości to każdy wie (albo niedługo się dowie ;) ) Słyszymy
od razu, że ktoś już swoje dzieci wychował i nic im się nie stało, że kiedyś to
tak ludzie nie wariowali, że mamy nie wymyślać, że ktoś wie lepiej i i tak zrobi co zechce, i tak
dalej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz